Bruksela i jej okolice
Bruksela i jej okolice… Korzystając z dobrodziejstwa tanich lotów i obniżek cen hoteli wybraliśmy się na parę dni do Brukseli. Tani lot Wizzair, bardzo dobra komunikacja z lotniska w Charleroi do Brukseli i hotel w samym Centrum, tuż nieopodal Grand Place – dobrze rokowały. Jedynym minusem była pogoda – szara, deszczowa trochę ponura. No cóż – widać nie można mieć wszystkiego.
Bruksela – historyczna jej część
Historyczna część Brukseli nie jest olbrzymia, warto zwiedzać ją piechotą. Najwięcej zabytkowych kamienic i innych budowli z dawnych epok przetrwało na terenie ścisłego centrum stanowiącego obszar średniowiecznego miasta. Nie jest to duży teren – od Placu Męczenników aż do Siusiającego Chłopca jest niewiele ponad kilometr. Bez większego problemu całe centrum przemierzymy podczas jednego spaceru.
Dzielnica Europejska
Drugą – wartą obejrzenia częścią Brukseli jest dzielnica Europejska postmodernistyczna i budząca kontrowersje część miasta wbrew swojej nazwie nie ma statusu osobnej dzielnicy. Jest to określenie nieformalne dla terenu pomiędzy Cinquantenaire a Parc de Bruxelles. Od lat 60. obok Leopold Park (dawna menażeria, a potem park miejski nazwany na cześć panującego) jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać budynki służące instytucjom unijnym. Można spotkać się z zarzutami, że tworzono je bez przemyślanego planu pogłębiając urbanistyczny chaos. Mimo wszystko warto się tu wybrać, zwłaszcza jeśli lubimy architekturę współczesną. Warto też odwiedzić Parlamentarium i przypomnieć sobie historię Europy.
Frytki, gofry i mule
Bruksela to jednak nie tylko zwiedzanie, muzea, unia europejska. Bruksela to również doskonałe doświadczenie kulinarne. Najlepsze na świecie mule!!!! Nigdzie nie jadłam tak świeżych, pysznych i wielkich muli.
Bruksela to również belgijskie frytki, gofry, piwo i czekolada. Po prostu Kuchnia Belgijska.
Frytki – znakomite. Piwa – nie jestem smakoszem piwa, ale te których próbowałam średnio mi smakowały, gofry – naprawdę niezłe , ale w Krynicy Morskiej o niebo lepsze. No i czekolada – inna kulinarna pasja Belgów . Jej historię możemy poznać w Muzeum Kakao i Czekolady (Musée du Cacao et du Chocolat, Rue de la tête d’Or 9-11). Oczywiście na terenie miasta znajdziemy niejeden sklep serwujący charakterystyczne praliny. Jedna z najpopularniejszych wśród turystów sieci sklepów to Leonidas. Na terenie miasta funkcjonuje kilkanaście sklepów tej marki, w tym część w ścisłym centrum. Ci którzy szukają odrobiny luksusu powinni zajrzeć do Mary Chocolatier (Lombardstraat 28B) – firma ta posiada Royal Warrant of Appointment (poświadczenie o regularnym dostarczaniu słodyczy dla Dworu Królewskiego).
Największe brukselskie rozczarowanie – kawa. Niestety w jednym, jedynym miejscu niedaleko Manneken Pis była kawa nadająca się do picia. Wynika to na pewno z naszych przyzwyczajeń i smaków, ale espresso w Brukseli jest drogie ( 3-3,5 euro), kwaśne i bez aromatu kawy.
Tak jak pisałam na początku Bruksela jest „do ogarnięcia” w jeden – dwa dni. Dlatego postanowiliśmy odwiedzić pobliskie miasta – Antwerpię i Gandawę, co zostanie opisane w kolejnym poście. Niestety na Brugię – zabrakło czasu- ale może „next time „ 😊.
Zanim przeczytasz kolejny wpis, tym razem dotyczący okolic Brukseli zachęcam do zapoznania się z cieplejszymi klimatami Europy czyli z Korsyką.